Dead in Vinland
14/09/2020 - 14:06W „Dead in Vinland” gramy grupą wikingów, którzy rozbijają się swoją łodzią na nieznanej wyspie. Naszą misją jest przetrwanie.
Gra jest turowa i dzieli każdą rundę na trzy różne części – ranek, popołudnie oraz wieczór.
Przykład jednej rundy:
Rano możemy zdecydować, czym się będzie zajmować każda z naszych postaci, wybierając pomiędzy eksploracją, zbieraniem wody, obróbką drewna, tworzeniem narzędzi, budowaniem, itp. Każda postać może wykonać tylko jedną czynność, a stopień sukcesu będzie zależał od stopnia umiejętności danej postaci. I na tym się kończy pierwsza tura.
Po południu możemy zdecydować, czy postać dalej ma robić to samo, coś innego, albo po prostu odpocząć. Zmęczenie odgrywa ważną rolę w tej grze, więc trzeba uważać żeby nie przekroczyć granic wytrzymałości danej postaci.
Gdy nadejdzie wieczór postacie rozmawiają ze sobą, zdobywają się na szczerość i umacniają swój charakter. Gra ukazuje się wtedy od swojej strony przygodówki konwersacyjnej.
Istnieje jednak jeszcze jedna ważna część „Dead in Vinland”. Podczas jakiejkolwiek fazy dnia może wydarzyć się coś, co skończy się walką. Walki przebiegają turowo i są dość zróżnicowane. Każda postać ma inne zdolności, statystyki i oczywiście inny stopień rozwoju zależący od jej doświadczenia, co świetnie znamy już z innych erpegów.
Podsumowując, „Dead in Vinland” to survival typu roguelike ze sporą ilością RPG oraz cechami konwersacyjnej gry przygodowej. Całkiem niezła kombinacja, z wysokim stopniem trudności (na polecanym poziomie, choć oczywiście oferuje jeszcze trudniejsze poziomy) i ćwicząca cierpliwość gracza, oraz zmuszająca nas do wyciągnięcia wniosków z wcześniejszych błędów. Jest to gra, która nie wybacza, ale właśnie dlatego grasz czując, że każda z Twoich decyzji jest istotna.